Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2017

Krowy wszędzie są bezstresowe, czyli jaka jest Tanzania?

Obraz
Jesteśmy tu już ponad tydzień, wszyscy pytają o to, jak tu jest, co jest najtrudniejsze i co nas najbardziej zaskoczyło (no dobra, przynajmniej mnie o to pytają). Dzisiaj postanowiłam więc odpowiedzieć na te pytania - raz a porządnie. Przynajmniej na chwilę obecną.

Wizyta w Back Home House - dom dla chłopców ulicy (czyli Mwanza cz. 2)

Dziś jestem już wprawdzie na przepięknej wyspie Ukara, ale w końcu mam chwilę na nadrobienie zaległości i opisanie tego, co robiliśmy przedwczoraj.

Projekt Lulu dla dziewcząt, czyli co robiliśmy w Mwanzie, cz. 1

Nasz pierwszy dzień w Mwanzie spędziliśmy na spotkaniu w parafii, o którym pisała już Paulina , więc nie będziemy tego powtarzać. Dzień później jednak ona wyjechała z powrotem do Bugisi (gdzie my pojawimy się już niedługo), a my zostaliśmy w domu regionalnym SMA z jego szefem, ks. Januszem i misjonarką świecką, Jolą.

"A"klimatyzacja w Katarze

Obraz
Tak więc stało się – lecimy do Tanzanii! Jesteśmy właśnie w połowie drogi, czyli w Katarze, a dokładnie w jego stolicy Doha i czekamy na kolejny samolot, który tym razem „przywiezie” nas wprost do Tanzanii.  Gdy wysiedliśmy z samolotu uderzyło nas gorące powietrze, o którego pochodzenie podejrzewano silniki samolotu (w tym miejscu pozdrawiamy Bożenkę :D), co jednak nie było zgodne z prawdą.  Nasza grupa podzieliła się na dwie połowy – jedną lubiącą odpoczynek i spanie i drugą głodną przygód. Ja, jak nietrudno się domyślić, należałam do tej drugiej grupy.  Pierwszym krokiem do realizacji naszych planów było załatwienie katarskiej wizy co w wbrew pozorom wcale nie było łatwe, bo wymagało… wizyty w banku :D Ale dzięki temu niektórzy dorobili się katarskiej karty płatniczej i trochę drobnych riali (których zdjęcia nie mają, bo są lamą. Ale na swoje usprawiedliwienie mają to, że był środek nocy). Po wyjściu z lotniska znów czekał nas „szok termiczny” (okulary parują po wyj