"A"klimatyzacja w Katarze

Tak więc stało się – lecimy do Tanzanii! Jesteśmy właśnie w połowie drogi, czyli w Katarze, a dokładnie w jego stolicy Doha i czekamy na kolejny samolot, który tym razem „przywiezie” nas wprost do Tanzanii. 

Gdy wysiedliśmy z samolotu uderzyło nas gorące powietrze, o którego pochodzenie podejrzewano silniki samolotu (w tym miejscu pozdrawiamy Bożenkę :D), co jednak nie było zgodne z prawdą. 

Nasza grupa podzieliła się na dwie połowy – jedną lubiącą odpoczynek i spanie i drugą głodną przygód. Ja, jak nietrudno się domyślić, należałam do tej drugiej grupy. 

Pierwszym krokiem do realizacji naszych planów było załatwienie katarskiej wizy co w wbrew pozorom wcale nie było łatwe, bo wymagało… wizyty w banku :D Ale dzięki temu niektórzy dorobili się katarskiej karty płatniczej i trochę drobnych riali (których zdjęcia nie mają, bo są lamą. Ale na swoje usprawiedliwienie mają to, że był środek nocy).

Po wyjściu z lotniska znów czekał nas „szok termiczny” (okulary parują po wyjściu z klimatyzowanego lotniska albo taksówki, tak samo jak obiektywy aparatów). Wrażenie przypominało to, które ma się po wejściu do sauny albo szatni na basenie). Szybko zlokalizowaliśmy postój taksówek i już po chwili byliśmy w drodze do centrum Doha. 

Wysiedliśmy pod Muzeum Kultury Islamskiej, sprzed którego rozciągał się przepiękny widok na zatokę, „zaparkowane” w porcie statki i nowoczesne centrum miasta z oświetlonymi budynkami. Spacer po nabrzeżu urozmaicali nam zaczepiający nas czasem panowie, chyba nie za bardzo przyzwyczajeni do spacerujących tamtędy białych blondynek (w towarzystwie jednego białego blondyna, który sprawiał, że czułyśmy się dużo bezpieczniej).

Naszych głównych spostrzeżeń z dwugodzinnego spaceru było kilka.
Jedno z nich to wychudzone koty, szwendające się wszędzie i śpiące na murkach. Po położeniu się na jakiejś powierzchni wydały nam się płaskie – co uwieczniliśmy na kilku zdjęciach.
Kolejnym miłym zaskoczeniem było zachowanie taksówkarzy. Martwiliśmy się na początku, że ciężko będzie nam znaleźć taksówkę, która zawiezie nas z powrotem na lotnisko – okazało się, że było to zmartwienie zupełnie zbędne. Każda taksówka, która nas mijała zwalniała i trąbiła (najwyraźniej oferując swoje usługi). Dlatego też znalezienie taksówki, kiedy już jej potrzebowaliśmy, zajęło nam nie więcej niż 30 sekund.
Największym jednak szokiem natomiast okazało się „zwykłe” przejście podziemne. Obawialiśmy się trochę zejścia tam, myśląc że to miejsce z serii takich, w których można spotkać ludzi, z którymi nie do końca mieliśmy ochotę nawiązywać zbyt bliskie relacje. Okazało się, że było to chyba najbardziej luksusowe miejsce ze wszystkich odwiedzonych przez nas w Doha! Klimatyzacja, schody ruchome, windy… a marmury i żyrandole jakby przeniesione prosto z pałacu! Możecie sobie wyobrazić jak bardzo trudno było nam stamtąd wyjść! Szczególnie, że po takich luksusach katarski upał zaatakował nas ze zdwojoną siłą! Przez chwilę mieliśmy dość temperatury, spacerowania i całego Kataru! Na szczęście okazało się, że tuż przy placu zabaw, który pojawił się na naszej trasie znajdowała się… budka z pop-cornem, hot-dogami i sokami! Otwarta o trzeciej nad ranem! W samym środku opustoszałego miasta! Nie pytajcie dlaczego! My też nie pytaliśmy, po prostu skorzystaliśmy z okazji i wydaliśmy katarskie riale na zimne soki (strasznie słodkie, niezależnie od tego jaki smak się wybrało)! Dzięki nim trochę się orzeźwiliśmy (i uzupełniliśmy brakujące kalorie, bo niektórzy byli już całkiem głodni…) i udało nam się nam dokończyć spacer. 

Tuż przed czwartą nad ranem zauważyliśmy, że zaczyna powoli świtać… a po chwili usłyszeliśmy dochodzące nas z każdej strony nawoływania do modlitwy z minaretów. Wtedy naprawdę poczuliśmy, że jesteśmy w zupełnie innym kraju i że przez najbliższy miesiąc będziemy poznawać świat którego totalnie nie znamy! Zbliżaliśmy się akurat do meczetu, czyli ostatniego miejsca, które chcieliśmy zobaczyć. Zaczęliśmy więc myśleć o powrocie na lotnisko, szybko złapaliśmy taksówkę i ruszyliśmy z powrotem.

Znów musieliśmy przejść przez kontrolę bezpieczeństwa – jak to zwykle na lotniskach - podczas której niektórzy (po raz kolejny) zostali przeszukani na wszystkie strony. Wszyscy byli jednak dla nas bardzo mili i w sumie było nawet zabawnie. ;)

Na lotnisku byliśmy sporo czasu przed odlotem, więc znaleźliśmy swoją bramkę odlotów i część z podróżniczej grupy rozpoczęła uskutecznianie spania podłogowo-krzesłowego. Reszta natomiast zaczęła pisać ten wpis (który – jak widać – zakończony został dopiero 2 dni i 2 autorów później) i wybrała się na zwiedzanie lotniska. A zwiedzać było co! Począwszy od wielkiego pluszowego misia stojącego na środku hali odlotów, przez kapitalne place zabaw, pokoje do spania z bardzo ergonomicznymi fotelami (nie sądziłam że spanie na siedząco na twardym fotelu może być tak wygodne w jakichkolwiek okolicznościach) i lotniskowy pociąg, czyli dwie linie kolejki linowej, jeżdżącej po płaskim pomiędzy terminalami (A-C-D i E-C-B), które zresztą są w jednym budynku. Ostatnią atrakcją tej przesiadki był wspaniały zachód słońca, który udało nam się zobaczyć i sfotografować przez lotniskową szybę. Warty uwiecznienia również dlatego, że trwał tylko kilka minut…
Po rozwiązaniu drobnych problemów (jak odnalezienie plecaka ukradzionego przez prawowitą właścicielkę dobrym ludziom, którzy go pilnowali w nocy) wszyscy zgodnie wsiedliśmy do kolejnego samolotu, gdzie czekały nas kolejne kocyki, dużo filmów do oglądania i dobre jedzonko. No i oczywiście Afryka, do której było już coraz bliżej (pro tip – równika nie widać z okna samolotu)!


Autorzy (mniej więcej in order of appearance): Maria, Ola i Aśka

Komentarze

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnio skorzystaliśmy z usług Ice Klima www.ice-klima.pl/ - jesteśmy zachwyceni!

    OdpowiedzUsuń
  3. Klimatyzacja w dobrej cenie? Polecam firmę Ice Klima www.ice-klima.pl/ – oferują nietypowe rozwiązania w bardzo rozsądnych cenach.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli chodzi o klimatyzację to chciałabym wam polecić firmę https://aero7.pl/ranking-klimatyzatorow tutaj na tej stronie znajdziecie tez ranking klimatyzatorów także dzięki temu wybierzecie ten najlepszy sprzęt. Zerknijcie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Im wyższe temperatury podczas letnich upałów tym bardziej niewątpliwie opłaca się inwestować w domową klimatyzację - ona bardzo poprawia komfort i wydajność.
    https://www.thermotronic.pl/

    OdpowiedzUsuń
  6. W sumie w takich miejscach na pewno sama klimatyzacja jest bardzo ważna i ja również jestem przekonany, że jest to ogólnie bardzo ciekawe rozwiązanie. Moim zdaniem bardzo fajnie sprawdzają się systemy klimatyzacji z firmy https://klimatyzacja-srem.pl/ i właśnie dlatego ja ją u siebie zamontowałem.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Tanzania tak daleka i tak bliska.

Tanzania – kraj Kilimandżaro, żyraf i… ogromnego ubóstwa